Nocne niebo nad Łodzią: wrzesień 2020 r.

Wrzesień to niemal idealny czas dla amatorów obserwacji rozgwieżdżonego nieba. Noce są dłuższe i co najistotniejsze, ciemniejsze niż przez trzy wcześniejsze miesiące. 

W tym roku na wrześniowym niebie odnajdziemy wszystkie planety zewnętrzne. Nieuzbrojonym okiem możemy obserwować Marsa, Jowisza i Saturna, a przez lornetkę lub teleskop także Urana i Neptuna. Między Jowiszem a Saturnem odnajdziemy też Plutona - największą planetę karłowatą, do 2006 roku klasyfikowanego jako planetę. Nad ranem, jako Gwiazda Zaranna, królować będzie Wenus. 

W nocy z 1 na 2 września bardzo blisko Ziemi, ale w bezpiecznej odległości co najmniej 85 tysięcy kilometrów, przeleci asteroida 2011 ES4 z grupy Apollo. Odkryta została 2 marca 2011 r., gdy znajdowała się w odległości około 8,1 mln km od Ziemi. Obserwacje trwały tylko 4 dni. Co ciekawe, od tego czasu nie udało się ponownie jej zaobserwować! Asteroidy nie da się dostrzec nawet przez najlepszy amatorski teleskop, gdyż jej maksymalna jasność nie przekroczy 25 magnitudo, a jak widać, również dla profesjonalnych teleskopów jest trudnym celem obserwacji. Gdyby ten niewielki w skali kosmicznej kamień o wymiarach 22 m na 49 m wpadł w atmosferę ziemską, mógłby spowodować znacznie większe szkody niż meteor czelabiński, który prawdopodobnie także był asteroidą z grupy Apolla. 2011 ES4 tym razem minie jednak Ziemię w bezpiecznej odległości, pędząc z prędkością prawie 8 km/s. 

Upadki meteoroidów zdarzają się codziennie. W ciągu jednej doby do naszej atmosfery przedostaje się kilkaset ton kosmicznego pyłu. W przeważającej części są to odłamki skalne nie większe niż ziarenka piasku, które całkowicie spalają się w atmosferze. Większe docierają do powierzchni Ziemi średnio co godzinę, ale one również pozostają niezauważone, jeśli nie spadną na tereny zaludnione. Takie jak meteor czelabiński - kilkudziesięciometrowe - zdarzają się raz na kilkadziesiąt lat. W przypadku asteroidy 2011 ES4 istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że za około 35 lat także i ona skończy w naszej atmosferze.

 

Meteor czelabiński

Asteroidy nie zobaczymy, ale będziemy mogli podziwiać pełnię Księżyca. W kulturze Zachodu wrześniowa pełnia określana jest mianem Księżyca Żniwiarzy, gdyż w jasne oświetlone blaskiem Księżyca noce można zbierać plony. Niekiedy także używano określenia Owocowa Pełnia ze względu na kulminację zbiorów. W kulturach Dalekiego Wschodu to Pełnia Chryzantem, Celtowie postrzegali ją jako Rozśpiewany Księżyc, a afrykanerzy jako Pełnię Sztormów. Tym razem nie będzie to super-pełnia, wręcz przeciwnie, Księżyc będzie "niewielki", gdyż będzie zbliżał się do apogeum, które osiągnie 6-ego września, oddalając się od Ziemi na ponad 405 tysięcy kilometrów. Co ciekawe w tym momencie między Ziemią a Księżycem zmieściłyby się wszystkie planety oraz planety karłowate i jeszcze znalazłoby się miejsce dla największego księżyca Układu Słonecznego, Ganimedesa, i kilku pomniejszych obiektów.

 

Wrześniowa pełnia Księżyca Żniwiarzy

6-ego września dojdzie do koniunkcji Księżyca z Marsem. Jasny, ubywający Księżyc (-12,3 magnitudo) spotka się w gwiazdozbiorze Ryb z Marsem (-1,9 magnitudo). Oba obiekty można będzie obserwować przez całą noc z 5. na 6. września, mniej więcej od 21:43 do świtu o 5:40. Najwyższy punkt na niebie (44° nad południowym horyzontem) osiągną o 3:30. Niestety sam moment koniunkcji będzie dla nas niewidoczny, gdyż nastąpi o 6:46, czyli już po wschodzie Słońca. Wtedy Księżyc minie Marsa w odległości tylko 1' kątowej (30 razy mniejszej niż średnica tarczy Księżyca i  tylko 3-krotnie większej niż rozmiar tarczy Marsa). Podczas zbliżenia obiekty pozornie będą tak blisko siebie, że można je będzie obserwować jednocześnie nawet przez duże teleskopy amatorskie.

Dwa dni później 8 września Wenus osiągnie swój najwyższy w tym roku punkt na porannym niebie i znajdzie się 35° nad horyzontem. Będzie bardzo jasna (-4,3 magnitudo). Przez cały wrzesień i październik powoli będzie zbliżała się do Słońca, zarówno w rzeczywistości, dążąc do swojego peryhelium (które osiągnie 31 października), jak i pozornie, na niebie zmierzając do koniunkcji (do której dojdzie w marcu przyszłego roku).

 

Wenus nad Pacyfikiem

Miłośnicy "spadających gwiazd" dostaną swoją szansę na obserwację Wrześniowych Perseidów. Rój nie jest tak obfity jak Perseidy sierpniowe, ale w szczycie 9 września nad ranem możemy spodziewać się nawet 4-6 zjawisk w ciągu godziny. Wrześniowe Perseidy, obecne na naszym niebie od 5 do 21 września, są wyjątkowo łatwe do obserwacji. Radiant roju znajduje się w pobliżu gwiazdy ε Perseusza i jest wysoko nad horyzontem, więc można je obserwować przez całą noc. Usytuowanie radiantu i duża prędkość przelotu sprawia że „spadające gwiazdy“ są bardzo jasne, choć krótkotrwałe. Źródło Wrześniowych Perseidów nie zostało do tej pory zidentyfikowane. W obserwacjach niestety może przeszkadzać jasny Księżyc, którego blask zacznie słabnąć dopiero po 11 września.

11 września warto skierować swoją lornetkę lub teleskop na Neptuna. Nieuzbrojonym okiem niestety go nie dojrzymy, gdyż ma jasność zaledwie 7,8 magnitudo. Planeta o 22:10 czasu lokalnego przejdzie przez opozycję, tzn. znajdzie się względem Ziemi niemal dokładnie naprzeciw Słońca. Kolejnych kilkanaście dni to idealny czas do odszukania jej na niebie i na obserwacje w prawie bezksiężycowe noce. Neptuna odnajdziemy w gwiazdozbiorze Wodnika, w odległości mniej więcej czterech tarcz Księżyca  od gwiazdy φ Aqr, na północny wschód od niej. 

 

Neptun

Tegoroczny wrzesień może też być interesujący dla obserwatorów komet. Przez cały miesiąc ma szansę być widoczna kometa 88P/Howell, chociaż tylko przez teleskopy (ewentualnie lornetki). Kometa osiągnie największą jasność 17 września podczas nowiu, ale przewidywana jej wartość to tylko 8,6 magnitudo.

22 września o 15:15 czasu letniego środkowoeuropejskiego Słońce "minie" równik i przeniesie się nad półkulę południową. Tym samym rozpocznie się jesień. Przez następne kilka miesięcy aż do 20 marca noce będą dłuższe niż dni.

25 września po zachodzie Księżyc tuż po I-ej kwadrze znajdzie się w gwiazdozbiorze Strzelca między Jowiszem a Saturnem. Wszystkie trzy obiekty w sprzyjających warunkach pogodowych powinny być doskonale widoczne po zachodzie Słońca nisko nad południowym horyzontem.

Na jakie obiekty wrześniowego nieba warto zwrócić uwagę? Jednym z nich jest gwiazda Deneb w konstelacji Łabędzia. We wrześniowe noce po zachodzie Słońca odnajdziemy ją na szczycie nieboskłonu, prawie w zenicie. Deneb razem z Wegą i Altair tworzą asteryzm Trójkąta Letniego. Deneb to 6. co do jasności gwiazda, a doliczając planety dziewiąty obiekt na tegorocznym wieczornym wrześniowym niebie. Nazwa gwiazdy, jak większości, pochodzi z języka arabskiego, od słowa dhaneb oznaczającego ogon. Pozornie jest najsłabiej świecącą z gwiazd Trójkąta Letniego. W rzeczywistości Deneb jest bardzo jasna, około 200 tysięcy razy jaśniejsza od Słońca. Ten niebiesko-biały nadolbrzym pod względem absolutnej jasności ustępuje prawdopodobnie tylko trzem gwiazdom jakie możemy dostrzec nieuzbrojonym okiem: η Carinae, ρ Cassiopeiae i Granat w Cefeuszu. Deneb jest jedną z najdalej położonych gwiazd widocznych dla nieuzbrojonego oka. Ze względu na znacząco różniące się wyniki pomiarów wykonanych różnymi metodami, trudno jednoznacznie określić jej odległość od Ziemi; najczęściej podawana to 2600 lat świetlnych. Gdyby znajdowała się w odległości 8,5 roku świetlnego, takiej w jakiej znajduje się Syriusz, najjaśniejsza gwiazda nocnego nieba, świeciłaby jaśniej niż Księżyc w pełni. Deneb ma około 200 razy większą średnicę od naszego Słońca i jest od niego około 19 razy masywniejsza. Ma też znacznie wyższą temperaturę powierzchni, bo około 8250 stopni Celsjusza. Gdyby umieścić ją w centrum Układu Słonecznego jej umowna powierzchnia znalazłaby się prawdopodobnie poza orbitą Ziemi. Gwiazda w wyniku wiatru gwiazdowego sukcesywnie traci swoją materię , w ciągu 500 lat pozbywa się masy równej masie naszej planety. Choć Deneb to gwiazda zmienna, to zmiany jej jasności są tak niewielkie, że naszym wzrokiem ich nie dostrzeżemy. 

 

Deneb na diagramie H-R

Ze względu na precesję osi ziemskiej co pewien czas Deneb staje się gwiazdą polarną, czyli położoną najbliżej bieguna północnego. Ostatni raz miało to miejsce między 17100 a 14800 r. p.n.e., a ponownie dojdzie do tego za około 6700 lat. Choć dla tych, którzy udadzą się w niedalekiej przyszłości na Marsa, będzie gwiazdą biegunową właśnie teraz.
W Chinach gwiazda nosi nazwę  Tian Jin Si która oznacza wróżkę lub srokę, i jest opiekunką zakochanych.

Gwiazda Deneb i krążące wokół niej hipotetyczne planety były wielokrotnie wykorzystywane w literaturze, filmie, grach i muzyce. Znana jest z seriali telewizyjnych Star Trek i Babylon 5, komiksu Silver Surfer, czy gier komputerowych Stellaris i Descent: FreeSpace – The Great War. Wzmianki o niej odnajdziemy na dwóch albumach rockowych A Farewell to Kings i Hemispheres kanadyjskiej grupy Rush. Odniesienia do niej są zawarte w powieściach Eden Stanisława Lema, Piknik na skraju drogi braci Strugackich, Hyperion Dana Simmonsa i Marsjanin Andy'ego Weira. 

Kilkaset lat świetlnych od Deneba, na niebie tuż obok gwiazdy, na wschód od niej, znajdują się dwie jasne gazowo-pyłowe mgławice refleksyjno-emisyjne NGC 7000 Ameryka Północna i IC 5070 Pelikan. Przed nimi znajduje się, pozornie je rozdzielająca, chmura ciemnego pyłu przypominająca kształtem Zatokę Meksykańską. 

 

Mgławice Ameryka Północna i Pelikan

Chociaż większa Ameryka Północna ma jasność 4 magnitudo, nieuzbrojonym okiem jej nie zobaczymy, ponieważ jest to jasność sumaryczna dla całej jej powierzchni - a mgławica jest dość duża. Na niebie zajmuje obszar cztery razy większy niż tarcza Księżyca w pełni. Obie mgławice można jednak zaobserwować przez lornetkę. Są rejonem H II, w którym właśnie powstają nowe gwiazdy. Mgławica Pelikan to jeden z najaktywniejszych tego typu obszarów w naszej Galaktyce. Obłoki gorącego zjonizowanego gazu są tu gęsto poprzecinane zimnymi pasmami. Powoduje to, że mgławica dynamicznie się zmienia i już za kilka milionów lat na naszym niebie będzie wyglądać zupełnie inaczej, i raczej nie będzie już przypominać pelikana jak dziś.

 

Droga Mleczna

 

W tle za obiema mgławicami znajduje się Droga Mleczna. Wrzesień to dobry czas na jej obserwacje. W gwiazdozbiorze Łabędzia zauważymy jakby rozdwojenie pasa Drogi Mlecznej nazywane Szczeliną Łabędzia lub Wielką Szczeliną. Ciągnie się ona przez gwiazdozbiory Orła i Wężownika, aż do znajdującej się pod horyzontem konstelacji Centaura. Tworzą ją zimne ciemne obłoki gazowo-pyłowe, oddzielające nasz Układ Słoneczny od ramienia Strzelca Galaktyki. Szacuje się, że całkowita masa gazu i pyłu zawartego w oddalonych o kilka tysięcy lat świetlnych chmurach wodoru przekracza milion mas Słońca. Ciemny pas Wielkiej Szczeliny otoczony jasnymi pasmami gwiazd Galaktyki można dostrzec nieuzbrojonym okiem tylko w idealnych warunkach, na ciemnym czystym niezaświetlonym niebie, z dala od miasta, i gdy nie ma na nim Księżyca. W tym roku takich warunków można oczekiwać w drugiej dekadzie miesiąca.

Więcej o wrześniowym niebie można dowiedzieć się na pokazach o gwiazdozbiorach sezonowych, tymczasowo odbywających się w Kinie Sferycznym w Centrum Nauki i Techniki. Gorąco na nie zapraszamy.

Andrzej Koba

 

Mapa nocnego nieba nad Łodzią we wrześniu 2020 r.